Świadectwa
Mieszka z nami od pięciu lat
Na świadectwo jest jeszcze chyba za wcześnie. Na razie wciąż jesteśmy na polu bitwy w naszych codziennych zmaganiach z rzeczywistością.Różaniec przyszedł do nas w bardzo trudnym momencie, kiedy nasz dwunastoletni syn przyszedł ze szkoły przerażony, ponieważ Pani na lekcji puściła dzieciom film o treściach satanistycznych pt.: "Labirynt Fauna". Mimo,że syn ze strachu schował się pod ławkę nauczycielka nie zareagowała.
Poczuliśmy się bezradni.
Należeliśmy wtedy z mężem do kręgu biblijnego do którego należała także Pani Ola (starsza Pani około sześćdziesiątki). Kiedy usłyszała naszą opowieść stwierdziła-załóżcie różaniec rodziców modlących się za dzieci. Poszliśmy za tym głosem i od tego dnia Pan Bóg przesadził nas z "pociągu spalinowego" na "super expres".
Powstały trzy pełne Róże Różańca Rodziców a w naszym domu zapanował....chaos.
W każdą pierwszą sobotę miesiąca spotykaliśmy się wspólnie ze wszystkimi rodzicami na Eucharystii w intencji dzieci. Tego dnia zawsze kłóciliśmy się z mężem, choć jesteśmy naprawdę zgodnym małżeństwem. Nasze relacje z dziećmi stały się jeszcze trudniejsze , wręcz nie do wytrzymania.
Wczepiliśmy się w różaniec i to on dawał nam siłę,żeby iść następnego dnia dalej. Nie było wspaniale, powiedziałabym raczej -boleśnie. Bo Pan, wyrywał nas ze świata, który jest atrakcyjny a w zamian "nie dawał nic".
Trwaliśmy na modlitwie, często usypialiśmy na kolanach z różańcami w ręku i nadal nic. W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że bitwa naprawdę toczy się o nas i nasze dzieci, że to zły chce nas skłócić przed każdą sobotnią Mszą Różańcową.
Teraz, Pan prowadzi nas po wodzie, a my chcemy patrzeć tylko w Jego twarz. Chcemy wielbić Go za Jego obecność w naszym życiu i za to że dał nam Maryję za Matkę.
Modlitwa różańcowa daje mi jako matce pewność, że nie jestem sama. Że kiedy moje starania zawodzą, Matka Boża prowadzi moje dzieci do Pana Jezusa a więc Drogą Prawdy i Życia.
Czy naprawdę "nie dawał nic"?...Dał siebie i mieszka z nami od tych pięciu lat.